Czy Sung-Min istniał naprawdę? Bo z jednej strony można założyć, że było dokładnie tak jak nam pokazali... Ładny film fantasy z baśniowym klimatem, goblińskim jajem i wielką miłością, ale z drugiej strony, tak jak sugerowała policja, dziewczyna nie potrafiąc poradzić sobie ze swoimi problemami, tworzy sobie wymyślonego przyjaciela, który ją rozumie i tak jak ona żyje w świecie fantazji. Wskazywać może na to fakt, że chociażby jako jedyny z chłopców nie miał rodziny, a kiedy jako dorosły poszedł do tej wychowawczyni z sierocińca, ta wzięła go za pedofila, mimo że mówił jej rzeczy, które niby powinny brzmieć prawdziwie. Bohater myślał, że ten chłopiec mógł istnieć naprawdę i powtórzył tej kobiecie, rzeczy usłyszane od Su-Rin. Co prawda jest to naciągana hipoteza, gdyż tym ckliwym zakończeniem, jak on ratuje ją i tego policjanta, twórcy jasno nas naprowadzili na to, że wszystko co widzimy- jest prawdą, ale gdyby nie ta scena, to myślę, że dywagacje na ten temat byłyby jak najbardziej słuszne ;)